Nie mam pojęcia jak, ale jakimś cudem dzień zleciał tak szybko.. Zbyt szybko. Strasznie się denerwowałam. Ubrałam się, umyłam, uczesałam. O 17 byłam gotowa do wyjścia. Marry oczywiście potrzebowała o wiele więcej czasu. Usiadłam na kanapie i rozmyślałam o Alex. Pewnie będzie całkiem miła. Powinnam cieszyć się, że ją poznam a nie rozmyślać jak będzie źle. Usłyszałam zamek w drzwiach od toalety. Marry wyszła i w końcu poszłyśmy. Bob widocznie wpadł tylko na chwilkę.
- Wsiadajcie, wsiadajcie. Za 20 minut muszę być w studiu..
-Już idziemy misiu.. Zoe nie ociągaj się !- oczywiście.. to zawsze wina Zoe. Tylko to nie ja zablokowałam łazienkę na godzinę..
-Idę, idę.. – wreszcie wsiadłyśmy do samochodu. Mieliśmy jechać tylko 5-10 minut więc nie liczyłam, że Bob znowu będzie próbował zagadać.
- I jak tam Zoe w szkole? – a jednak. Zaatakował..
- Wiesz.. jeszcze są wakacje. Rok szkolny zaczyna się za tydzień..
- Eee.. tak właśnie. A jak podoba Ci się dom? Poznałaś naszego sąsiada? To przemiły gość..
- Jest bardzo.. jest niesamowity. Nie miałam jeszcze okazji pozna…
- Oh, kotku. Daleko jeszcze ? – chyba po niej mam przerywanie..
- Za dwie minuty powinnyśmy być na miejscu. Nie denerwuj się skarbie – złapał Marry czule za rękę jakby w samochodzie jej życie było zagrożone. Na szczęście minutę później zatrzymał się pod jakimś ogromnym białym domem. Pocałował Marry i pojechał do studia a my stanęłyśmy przed drzwiami nerwowo przygładzając ubrania.
- No zadzwoń w końcu! – jakby sama nie mogła podnieść ręki.. Energicznie wcisnęłam dzwonek i usłyszałam zbliżającą się do drzwi wyraźnie na szpilkach. Zacisnęłam dłonie i ..
- Maarry ! – aż zabolały mnie uszy gdy brązowa, malowana blondyna aż wrzasnęła. Złapała Marry w objęcia i zdążyłam dostrzec paznokcie na pół metra wysadzane drogimi kamieniami.
- Brendaaa! – Marry też była w tym niezła. Brenda puszczając Marry mruknęła jakby od niechcenia:
- A ty pewnie jesteś Zoe ! – przełknęłam ślinę.- wchodźcie, wchodźcie !- zrobiłam krok i ukazał mi się przedpokój chyba na tysiąc kilometrów kwadratowych. Leżał tam dywan ze skóry niedźwiedzia (niedźwiedzia? Niedźwiedzia ! ), a żyrandol.. chyba każdy osobny diamencik miał po osiem karatów a było ich tam miliony. Weszłyśmy dalej i mijałam coraz to ciekawsze rzeczy.
- Nie rozglądaj się tak bo wyjdziemy na dziwaków ! – szepnęła mi Marry a ja automatycznie skierowałam wzrok do wielkich białych drzwi gdzie szłyśmy. Ukazał się nam salon. Na kanapie siedziała czarnowłosa (na bank farbowana !) dziewczyna. Popatrzyła na mnie jak na robaka ale gdy tylko napotkała wzrok matki od razu uśmiechnęła się serdecznie i wstała aby się przywitać.
- Dzień dobry. Miło mi panią poznać, mama dużo o pani opowiadała. Ojej – złapała Marry za dłoń- prześliczny lakier ! A te wzorki.. – nie umiała grać..
- Już ją lubię ! – szepnęła mi mimochodem Marry. A może jednak umie grać..
- Cześć. Jestem Alex – podała mi dłoń. Spojrzałam na jej paznokcie. Wdała się w mamusię. Miała mocno różowe, długie paznokcie.
- Cześć. Jestem Zoe. Bardzo się cie..
- Noto chodźmy wszystkie do ogrodu ! – zakrzyknęła Brenda. Alex automatycznie wzięła swoją rękę i ruszyła za matką. Marry ciągnąc mnie za rękaw wyprowadziła mnie za nimi. W ogrodzie usiadłyśmy na wielkich leżakach, a na stoliku stało około dziesięciu różnych napoi. Brenda nalała każdemu czego sobie życzył. Spragniona napiłam się zimnej coca-coli i postanowiłam działać. MUSZĘ poznać Alex.
- To może skoro już się napiłyście to pójdziecie do pokoju Alex ? – Brenda tylko mi w tym pomagała. Alex zrobiła kwaśną minę ale napotykając mój wzrok natychmiast się uśmiechnęła.
- Chodź – wzięła mnie za rękę i pociągnęła powrotem do domu.
- Wiesz, cieszę się, że Cię poznałam. Poza tobą nie będę znać kompletnie nikogo w szkole..
- Nie ma problemu. Spodoba Ci się nasze gimnazjum – uśmiechnęła się. Może nie jest taka zła ? Weszłyśmy po schodach i Alex otworzyła ciemne drzwi. Weszłam i wydusiłam tylko „wow” .. Cały pokój obklejony był zdjęciami, plakatami i wycinkami z gazet.
- Sama to zrobiłaś? – byłam oszołomiona. Spojrzałam w górę , a na suficie wyklejone było imię „Alex”.
- Nie. Poprosiłam przyjaciółki. Zrobiły to za mnie.
- Chyba muszą Cię lubić skoro odwaliły taki kawał roboty dla Ciebie..
- Tak, chyba tak.. – dało się słyszeć w jej głosie znudzenie. Pokazała mi różne rzeczy w swoim pokoju, potem usiadłyśmy na łóżku i zaczęłam jej opowiadać o sobie , o Malibu, o Kelly. Zanim się obejrzałam do pokoju weszły Brenda z Marry i powiedziały, że czas do domu. Bob po nas przyjechał i gdy tylko wróciłyśmy rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Tak przebiegła moja pierwsza nowa znajomość w LA..