wtorek, 15 listopada 2011

♥Alex ?♥

Około dziewiątej rano obudził mnie telefon od Kelly. Półprzytomna podniosłam komórkę i odebrałam połączenie cichym, ochrypłym
-Halo ?
-Cześć Zoe. Mam nadzieję, że Cię nie obudziłam?
-Oh, nie, nie. Lepiej tłumacz się czemu nie wróciłaś na video bloga i miałaś wyłączony telefon. Liczę, że szybko wymyślisz coś dobrego na usprawiedliwienie i pogadamy o czymś innym..
-Wybacz Zoe. Moja mama miała mały wypadek i musieliśmy pojechać na pogoto..
-Tak mi przykro! Co właściwie się stało ?- prawdę mówiąc wystraszyłam się, że stało się coś złego.
-Spokojnie Zoe, daj mi dokończyć. Mama wieszała firanki na drabinie i schodząc potknęła się i upadła na rękę. Całe szczęście, że to tylko ręka. Ale dosyć o mnie, mów co tam u Cie..
-Oczywiście pozdrów mamę. I podpisz się za mnie na gipsie.
-Dobrze, dobrze, ale mów co tam u Cie..
-Ale mam nadzieję, że jakoś zbyt poważnie się nie posiniaczyła? Biedaczka..
-Zoe, będzie lepiej jak przestaniesz mi przerywać !
-Oh, wybacz.. Jestem, trochę zmęczona..- i gdy wymawiałam te słowa usłyszałam z dołu wołanie mamy.
-Nie ma problemu.
-Potem odzwonię Kelly. Marry mnie woła. Pa.
-Pa.
Wstałam, rzuciłam telefon na szafkę nocną, ubrałam szlafrok potem kapcie i zeszłam na dół. W sumie bardzo szybko się rozpakowałam. W mgnieniu oka. Teraz zdaję sobie z tego sprawę, że zostały mi już tylko pudła ze starymi ubraniami i rzeczami .. Lucky’ego. W oku zakręciła mi się łza. Otarłam ją wystarczająco szybko aby Marry jej nie zobaczyła.
- Tak mamo ?
- Oh, po prostu sprawdzałam czy już nie śpisz. Zdawało mi się, że rozmawiałaś..
- Tak, rozmawiałam z Kelly.
- Jakieś nowości u Kelly? A jak rodzice?
- Z tego co wiem nie ma żadnych nowości oprócz tego, że pani Hilten złamała rękę.
- Zawsze była z niej niezdara..
- Mamo, bardzo lubię panią Hilten i wcale tak nie uważam..
- Już dobrze kotku. Co zjesz? Mamy grzanki, płatki z mlekiem, jakieś sery.. Bierz co chcesz.
- Oh, dzięki. – powiedziałam i sięgnęłam po najbliżej stojącą butelkę mleka. Zjadłam w ciszy śniadanie i wstając Marry zagadnęła:
- Wiesz, dzisiaj pójdziemy odwiedzić moją starą przyjaciółkę Brendę. Wczoraj dowiedziałam się, że też mieszka w LA .. Podobno ma córkę Alex w twoim wieku.
- Mamoo.. Muszę?
- Tak Zoe, musisz. Daj spokój i nie bądź taka cicha jak idziemy do kogoś  „w goście” ..
- Super – mruknęłam pod nosem.
- Słucham ? – Marry jest jak wrzód na … . Nagle mnie widzi ? I jeszcze ciągnie mnie po tych swoich alias przyjaciółkach..
- Nic, nic. Idę na górę się ubrać.
- I bardzo dobrze kochanie ! Zdążę do fryzjera przed wyjściem. – spojrzałam na nią krzywo – no wiesz, farbowanie odrostów ! – złapała w rękę swoje sztuczne blond włosy. Włożyłam talerz do zlewu i jak najszybciej wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć.. Może to lepiej jak poznam tą dziewczynę ? Fajnie będzie znać kogoś.. KOGOKOLWIEK.. w szkole. Więc ubiorę się jakoś i pokażę klasę przed tą całą Alex..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz